Drogi pamiętniku.
Mamy dzisiaj 3 lipca 2015 roku. Dawno się nie odzywałam.
Minął dokładnie rok od tragicznego wydarzenia i stwierdzam że pora wrócić do
żywych. Postanowiłam zacząć od jakiejś notki, chodź zapomniała już jakie to
dziwne dzielić każde przeżycie z zeszytem. Staram się nie patrzeć na wcześniejsze
strony , które wypełniałam z uśmiecham na twarzy. Po tych stronach wszystko
legło w gruzach a z tym i ja, ale halo, mamy wakacje, czas w którym wszystko
staje się prostsze i łatwiejsze. Więc
zacznę może od tego że jestem trzecioklasistką! A raczej będę, za jakieś dwa
miesiące. Wszyscy myśleli że moim największym problemem będzie odtrącenie wszystkiego
pozytywnego. Poniekąd tak było, musiałam odtrącić wszystkie dobre wspomnienia,
dobre chwile, które mnie zabijały, jednak nie odtrąciłam wszystkiego. Musiałam
się spiąć w sobie żeby cokolwiek osiągnąć. Każde wypracowanie pisałam na
podwójną ilość słów a każde zadanie rozwiązywałam z niemożliwą precyzją. Nie
jestem taka, nigdy nie byłam tego typu uczniem, ale właśnie to odciągało mnie
od wszystkiego i pozwalało żyć z innymi ludźmi. Pierwszymi osobami do których się
odezwałam były Lucy i Dakota. To one wyciągały mnie w każdy wieczór daleko od
miasta i robiły ze mną dziwne rzeczy. Potrafiłam śmiać się godzinami, a kiedy
wracałam do domu, znowu wchodziłam w swoją szczelnie zamkniętą bańkę. To miało
swoje plusy, porównywałam to co czułam z nimi i sama przez co stopniowo
zaczynałam eliminować mój smutek. Teraz praktycznie go nie ma, czuję go tylko
kiedy zacznę wspominać, ale nie przeszkadza mi to, to ten typ dobrego bólu,
który przypomina nam jak bardzo kogoś kochaliśmy. No tak, jeszcze rodzice. Wspierali mnie
chyba najbardziej, ale nie w sposób o jakim myślicie. To nie było tak że mama
przynosiła mi herbatę i okrywała mnie kocem mówiąc że pewnego dnia będzie
dobrze. Byli oni jedynymi osobami które traktowały mnie n o r m a l n i e. Poza
moim pokojem nic się nie zmieniło, miałam obowiązki, musiałam myć naczynia a
gdy zrobiłam cos złego dostawałam kazanie jak każdy normalny nastolatek. Nie
rozczulali się nade mną, chcieli żeby w moim życiu było takie miejsce które
nigdy się nie zmieni i do którego mogę po prostu wrócić jeżeli tylko zechcę. I wróciłam. A dzisiaj jest
dzień w którym Destiny Red wraca publicznie.
Świetne <3
OdpowiedzUsuń