poniedziałek, 9 lutego 2015

WSTĘP

Drogi pamiętniku.
Mamy dzisiaj 3 lipca 2015 roku. Dawno się nie odzywałam. Minął dokładnie rok od tragicznego wydarzenia i stwierdzam że pora wrócić do żywych. Postanowiłam zacząć od jakiejś notki, chodź zapomniała już jakie to dziwne dzielić każde przeżycie z zeszytem. Staram się nie patrzeć na wcześniejsze strony , które wypełniałam z uśmiecham na twarzy. Po tych stronach wszystko legło w gruzach a z tym i ja, ale halo, mamy wakacje, czas w którym wszystko staje się prostsze i  łatwiejsze. Więc zacznę może od tego że jestem trzecioklasistką! A raczej będę, za jakieś dwa miesiące. Wszyscy myśleli że moim największym problemem będzie odtrącenie wszystkiego pozytywnego. Poniekąd tak było, musiałam odtrącić wszystkie dobre wspomnienia, dobre chwile, które mnie zabijały,  jednak nie odtrąciłam wszystkiego. Musiałam się spiąć w sobie żeby cokolwiek osiągnąć. Każde wypracowanie pisałam na podwójną ilość słów a każde zadanie rozwiązywałam z niemożliwą precyzją. Nie jestem taka, nigdy nie byłam tego typu uczniem, ale właśnie to odciągało mnie od wszystkiego i pozwalało żyć z innymi ludźmi. Pierwszymi osobami do których się odezwałam były Lucy i Dakota. To one wyciągały mnie w każdy wieczór daleko od miasta i robiły ze mną dziwne rzeczy. Potrafiłam śmiać się godzinami, a kiedy wracałam do domu, znowu wchodziłam w swoją szczelnie zamkniętą bańkę. To miało swoje plusy, porównywałam to co czułam z nimi i sama przez co stopniowo zaczynałam eliminować mój smutek. Teraz praktycznie go nie ma, czuję go tylko kiedy zacznę wspominać, ale nie przeszkadza mi to, to ten typ dobrego bólu, który przypomina nam jak bardzo kogoś kochaliśmy. No tak, jeszcze rodzice. Wspierali mnie chyba najbardziej, ale nie w sposób o jakim myślicie. To nie było tak że mama przynosiła mi herbatę i okrywała mnie kocem mówiąc że pewnego dnia będzie dobrze. Byli oni jedynymi osobami które traktowały mnie n o r m a l n i e. Poza moim pokojem nic się nie zmieniło, miałam obowiązki, musiałam myć naczynia a gdy zrobiłam cos złego dostawałam kazanie jak każdy normalny nastolatek. Nie rozczulali się nade mną, chcieli żeby w moim życiu było takie miejsce które nigdy się nie zmieni i do którego mogę po prostu wrócić jeżeli tylko zechcę. I wróciłam. A dzisiaj jest dzień w którym Destiny Red wraca publicznie.



1 komentarz: